niedziela, 15 marca 2015

Pierwsze Zadanie Turnieju Trójmagicznego !

Dziś rano po śniadaniu wszyscy zebrani poszli na arenę.Czyli tam gdzie potencjalnie mógł zginąć Potter.Ale dobra koniec z nim.Poszliśmy z Victorią do namiotu zawodników.Gdy weszliśmy podeszła do Cedrika.Pomyślałem co ona robi.Powiedziała głośno że wierzy że zdobędzie jajo i Hogwart zdobędzie dużo punktów.Też poddeszłem do Diggory'iego i życzyłem powodzenia.Potem ja podeszłem do Kruma a Vicky do Fleur która nerwowo skubała rękawy bluzy.Usłyszałem szept Hermiony do Potter'a.Ukryliśmy się z Vicky za kotarą i obserwowaliśmy jak nagle Hermiona rzuca się Potterowi na szyje.Nagle rozbłysło ostre światło i usłyszeliśmy skrzekliwy głos Rity Skeater
-och zakochani.Co za historia.Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jutro traficie na okładkę
-To namiot dla zawodników i ich przyjaciół.Nikt cię tu nie zapraszał
odezwał się Krum.Miał nieco dziwną minę.Rita lekko zarumieniła się na twarzy.Nie zdążyła nic powiedzieć bo do namiotu wpadł Dumledor i Crough z małą sakiewką.Próbowaliśmy z Vicky wyjść ale Dumledor nas za uwarzył
-Panie Malfoy,Panno Black .Co wy tu robicie.
-No ...no.... więc my ...bo ten... no....-zacząłem się tłumaczyć
-No więc my już już wychodzimy profesorze-wyjaśniła Vicky i wybiegła z namiotu a ja za nią.Pobiegliśmy na trybuny prubójąc dojrzeć Crabble,Goyale i Astorie.Za uwarzyłem blond czuprynę i wymachujące ręce więc pomyślałem że to ona.I nie myliłem się.Astoria wdała się w ,,żywiołową,, dyskusje z rudzielcem i szlamą.Krzyczała
-Jeszcze raz wspomnicie coś o Drakonie i Vicky to porzałujecie 
-Astoria zostaw ich- powiedziała Vicky kładąc rękę na jej ramieniu 
-Nie warto bo będzie gorzej.Draco powiedz jej coś...
Hermiona i Ron rozdziawili paszcze.Podniosłem ją i przeżuciłem przez ramię i usłyszałem jak Vicky przeprasza tą 2 i biegnie za nami.Astoria waliła pięściami w moje plecy i krzyczała że mam ją puścić.Ale zrobiłem to dopiero gdy dotarliśmy do swoich miejsc.Usiadła obok mnie z obrażoną miną a Victoria dopiero nas dogoniła i usiadła obok nas i zwieła mnie za rękę i powiedziała 
-Przepraszam ale musiałam ich przeprosić 
-W porządku ale po co miałaś ich przepraszać...
-tak należy.Ona znaczy Hermiona gdyby nie trzymała się z nimi nawet była by fajna ale nie po to ją przepraszałam.tak wypadało i tyle nie mam zamiaru więcej tego robić.
-Dobra dobra nie musisz się tłumaczyć.
-kocham cię - tak cicho szepneła że prawie nie usłyszałem tego
W tym momęcie usłyszeliśmy wytrzał armaty i na arene wszedł Diggory.Przez chwilę nic się nie działo ale po chwili wyłonił się jego smok.Szwedki Krótkopyski.Jest on koloru srebnoszarego a płonień wydobywający się z jego paszczy jest koloru niebieskiego.Diggory'remu trudno było zdobyć jajo.Potem wszedł za nim Wiktor Krum.Miał Chińskiego Ogniomiota.Jemu po paru minutach udało się zdobyć jajo.Wystarczyło zaklęcie Conjunctivitis a smok oślepł.Tym razem wszyscy zerwali się i krzyczeli z uciechy.Po nim na arene weszła Fleur.Miała Walijskiego Zielonego.Jej też łatwo było zdobyć jajo.Tylko Vicky była zdenerwowana.Jej włosy falowały.Oczy co chwile zmieniały barwe z zielonej na złotą.Gdy Fleur zdobyła jajo krzyczała chyba najgłośniej.Po tem na arene wszedł Potter.Wszyscy byliśmy ciekawi co tym razem wylosował Potter.Po chwili wyłonił się ...Rogogon Węgierski.Gdy dojrzał Pottera natychmiast go zaatakował.Szkoda że chybił.Ta sama sytuacja się powtórzyła z 3 razy.Potem Potter wsiadł na miotłe i odleciał gdzieś a za nim smok.Po dłuuugich minutach ciszy niestety Potter wrócił i zdobył jajo.Wszyscy z wyjątkiem Ślizgonów i Durmstrang'u wyli z szczęścia.Victoria zerwała się z miejsca i poleciała do namiotu zawodników.Pobiegłem za nią ale trudno było za nią nadążyć.Usłyszałem jednak francuski szczebiot Fleur i wiedziałem że żyje i to do niej Vicky poleciała.Poczekałem przed namiotem i pogadałem z Krum'em.Był wyrażnie zadowolony że zdobył jajo.Gdy moja cwaniara skończyła gadać,poszliśmy do szkoły.Poszliśmy do biblioteki.Vicky chciała uważyć eliksir miłosny.Zapytałem
-Po co ci eliksir miłosny.JA CI NIE WYSTARCZAM???
-To nie dla mnie głupku- Vicky śmiała się i podeszła by mnie pocałować.Gdy to zrobiła odpowiedziała
-Dla Astorii
Na cholerę jej eliksir miłosny?-pomyślałem
-Po taką cholere że za 3 miesiące będzie Bal Bożonarodzeniowy, i chciała zaprosić Toma Feltona z, jej rocznika jest u nas w Slytherinie.
-Tak kojarzę go.A nie mogłaby się poprostu go spytać?
-Nie ponieważ jak ona twierdzi że jej nie lubi 
-Dobra nie rozumiem jej
-Haha bo jest dziewczyną
Poszła przez długie przesmyki między regałami i w końcu znalazła przepis.Wzięła książkę i wyszliśmy z biblioteki.Na następny dzień(sobota) poszliśmy ważyć eliksir do damskiej łazięki.Powiedziałem jej 
-Oświeć mnie.Jakim cudem ważymy eliksir w damskiej łazięce w środku dnia.Nikt nas nie nakryję?
-Nie nikt tu od dawna nie w chodzi
-Czemu?
-Przez Martę.Jęczącą Martę
-To ją 52 lata temu zabił bazyliszek.Ale gdzie ona jest
-Nie wiem,poszła jęczyć do dormitorium Potter'a i Weasley'a.
-haha napewno
Po 2 godzinach eliksir był gotowy .Daliśmy go Astorii i poszliśmy do Hogsmede jak co weekend.Vicky poszła do księgarni a 
potem wybraliśmy się do Pabu pod Trzema Miotłami.Gdy usiedliśmy w kącie zobaczyliśmy jak moja rodzona kuzynka całuje się z Feltonem w 2 kącie.Powiedziałem
-Ja wychodzę
-Nie będziesz tu siedział
-TO MOJA KUZYNKA
-A gdyśmy my się całowali to myślisz żeby wyszła.Nie więc siedź tu teraz
Wyszliśmy po pół godzinie i poszliśmy do szkoły 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz