czwartek, 12 marca 2015

Jak ja i Victoria jesteśmy z sobą

W Szkole Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie,zawitała na stałe moja przyjaciółka Victoria Black..Victoria ma francuskie korzenie za swoją matką.Jest czystej krwii półwilą czyli jest bardzo piękna.Ma długie blond włosy, szaro-niebieskie olśniewające oczy  .Ma jedną z najlepszych różdżek Olivandera - 10 cali wiśnia i pióro hipogryfa.Bardzo się lubimy bo nasi ojcowie się przyjaźnią.Właściwie to po tych paru latach zdałem sobie że ją kocham.Ale nie wiem co ona  czuję do mnie.Ale mam farta bo profesor Snape dał mi małą fiolkę Veritaserum.Akurat była kolacja w Wielkiej Sali.Śmialiśmy się z Crabb'em i Goyl'em że napewno Potter zginie po 4 minutach Turnieju Trójmagicznego.Właśnie mieli coś dodać gdy dzwi się otworzyły.Stała tam właśnie moja Victoria.Zobaczyłem że ma na głowie Tiare Przydziału i modliłem się w duchu by nie trafiła do Gryfindoru.I wtedy Tiara przemówiła-
-SLYTHERIN.
Wszyscy dookoła zaczeli gwizdać i krzyczeć z radości.A Victoria gdy mnie ujrzała mnie w tłumie podbiegła do mnie i rzuciła się mi na szyję i pocałowała w policzek ku zaskoczeniu wszystkich i powiedziała 
-Tak się cieszę że cię widzę.Nareszcie w Hogwarcie
- Ja równierz się cieszę,wyglądasz jak zawszę świetnie nawet lepiej niż wile.
- O dziękuję Draco zawszę to mówisz.
-Yyyy prosz.
Usiedliśmy do kolacji.Vicky już zdążyła poznać wszystkich moich znajomych który ją polubili.Usłyszałem za swoimi plecami szept Pottera
-Ron patrz jaka laska.Kurde jak nic na pewno Tiara się pomyliła z tym Slytherinem.Ona nawet nie jest wredna.Zobaczysz jak jutro już się ze mną umówi.
-No nie wiem stary.Widać że woli Malfoy'a.Napewno z nim kręci.A jak mu jeszcze odbijesz dziewczynę to dopiero się wkurzy i zacznie swoje popisy.
Ja ci pokarzę wstrętny gadzie- pomyślałem.Po kolacji zaprowadziłem Vicky do stajni.Bo ona lubi bardzo abstrakany, i aetonany.Ja też je lubię jeśli mam być szczery.Nagle wyjeła małą fiolkę z szaty i powiedziała
-Wypij to Draco proszę cię 
-Dobra ale co to jest
-Sok z liczi.Specjalnie mam tą fiolkę bo wiem że lubisz
-No dobra wypiję
Wypiłem mały łyk i już na mnie napadła na mnie pytaniem
-Kochasz mnie?
-Tak
Kurde -pomyślałem.To veritaserum i nie poznałem się.Ale ze mnie kretyn.
-A czy ty już mnie nie nawidzisz??- zapytałem głupio
Uśmiechneła się nieśmiało
-Nie, nigdy.Bo ja cię kocham Draco
-Na na prawdę
-Tak Draco.
Nie myśląc podeszłem do niej i ją pocałowałem.Chyba nie myślałem co robię.Ale tym trafem jesteśmy razem.Gdy wracaliśmy do dormitorium poszedłem na zajęcia Astronomiczne.To znaczy tak jej powiedziałem.A tak naprawdę szłem za nią pod postacią fretki( tak owszem fretki i nie widzę powodu do śmiechu).Gdy skręciła na schody wyszedł za zakrętu Potter.Strzelił swój popisowy uśmiech po którym połowa ślizgonów padała ze śmiechu.Powiedziała zmęczona gdyż była godzina w pół do 1 
-Och Harry nie zauwarzyłam cię ...
-Och Victoria
-Tak??
-Powiedz mi gdzie byłaś przez całe moje życie 
-Ukrywałam się przed tobą.Au revoir Harry.
I znikneła za zakrętem.Patrzyłem jak patrzy gdy odchodziła.Był wściekły.Gdy znowu byłem sobą wyszłem za posągu i powiedziałem 
-Ojjoj coś ci nie wyszło Potter 
-Zamknij się Malfoy
-Hahahah i co mi zrobisz co ja tylko zwracam ci uwagę że nie potrzebnie ją podrywasz.Ona jest wilą a ty nie masz u niej szans. 
Teleportowałem się do dormitorium.Gdy się wykąpałem i padłem na łożko pomyślałem co jutroo wymyśli Potter na Vicky....















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz