To już dziś!Nadeszło długo wyczekiwane 3 Zadanie Turnieju Trójmagicznego.Siedzieliśmy już na widowni przed labiryntem który został wybudowany na naszym boisku do quidditcha.Vicky właśnie śmiała się z swoją przyjaciółką - Afrodytą Johnson (tak na marginesie nie lubię tej dziewuchy).Nagle odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczkami
-Co jest? - spytałem
-Wiem
-Co wiesz?
-On wygra turniej....
-Kto wygra turniej
-Harry Potter - wymówiła to z niesmakiem
Znowu on?To jakaś paranoja- pomyślałem
-I co z tego?Nie zbyt mnie to interesuje...bo tylko ty mnie interesujesz
-Wiem
-No to dobrze że wiesz,chodź już bo się zaczyna
-Yhym
Po tym usiadła mi na kolanach.Zaczęło się.
- REPREZENTANCI!PROSZĘ PODEJŚĆ - grzmiał nasz dyrektor
- JAK WIECIE JEST TO OSTATNIE ZADANIE TURNIEJU.ALE I TEŻ NAJTRUDNIEJSZE.W LABIRYNCIE NIE BĘDZIE SMOKÓW A NI STWORZEŃ Z JEZIORA...TO CO TAM SPOTKACIE BĘDZIE BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE.ŻYCZĘ WAM POWODZENIA
I tyle miał do powiedzenia nasz dyrektorek.Reprezentanci stanęli przed labiryntem po czym pochłonął ich.Wszyscy zamilkli.
-To nic strasznego-szepnęła mi do ucha Vicky
-Co?
-Wiem co tam będzie bo sama pomagałam Moody'iemu wybierać te stwory
-Co tam będzie
-Parę akromantul, parę pewnych yhm zaczarowanych gałęzi o i Sfinks
-Sfinks ale one zadają tylko zagadki
-Tak ale ja sama ją układałam i podałam sfinksowi.Chcesz wiedzieć jaką zagadkę wymyśliłam
-Pewnie że tak
-No dobrze - uśmiechnęła się i zaczęła recytować
Najpierw pomyśl o kimś kto się żegna czule
Potem się zastanów czego ci brakuje
Gdy mówisz o chłopcu że kogoś całuje
Wreszcie dodaj do tego sam końca początek
Albo koniec początku Już złapałeś wątek
Bo gdy połączysz już spokojna głowa
Wyjdzie ci stworzenie chociaż nie osoba!
Któregoś byś nigdy nie chciał pocałować
Pomyślałem chwile i już wiedziałem co to za stworzenie
-Pająk!Odpowiedź to pająk
-Czyżby?- zapytała z pewna powagą ale w oczach miała swoje łobuzerskie błyski
-No gdy ktos się czule żegna mówi ,, Pa", no i chłopiec gdy kogoś całuję to ,,Ją'',i jak to sie połączy to wyjdzie ,,Pają"
a do tego K
-Mądrze wybrałeś...
Nie dokończyła bo z labiryntu wystrelił snop czerwonych iskier.A zaraz po nim kolejny
-Ciekawe kto to ? - zapytałem
-Zaraz się dowiesz -odparła Victoria
I miała rację bo zaraz z labiryntu wyszli - Viktor Krum i Fleur Delacour.Co za...Krum na serio zrezygnował.Vicky ścineła moją ręke i poszła do kuzynki która wyglądała jak yyyy no jak by przeżyła tornado.Po jakiś 20 minutach wróciła.
- I jak?
-W sumie dobrze tylko coś ją zaatakowało
-Aha pewnie Moody na nią coś napuścił
-Ale śmieszne - to akurat powiedziała sarkazmem
Siedzieliśmy długoooo na trybunach.Powoli zaczeło wszystkim się nudzić.Vicky do której przyleciała jej fajna biała sowa chyba kolejna uszata bawiła się z nią.Do mnie akurat przydreprał mój wielki maine coon (rudzielec jeden) Aster. Akurat drapałem go za uszami gdy odbył się świst.Odrazu wiedziałem że to świts Świstoklika.Orkiestra zaczeła grać.Ale gdy zobaczyłem co leży pod Potter'em Flegma ( znaczy Fleur) wrzasneła.W tym samym momencie wszyscy zobaczyli....ciało Cedrika.Był kapitanem drużyny Puchonów.Wszyscy do okoła zaczeli panikować i płakać.Ja tylko stałem.Potem Vicky przytuliła się do mnie i zaraz potem poczułem że coś mokrego wsiąka mi w bluze.Gdy spojrzałem okazało się że to łzy.Natychmiast nas przetransportowano do szkoły.Polecieliśmy do dormitorium.Śmierć Cedrika przytłoczyła nas jak welon lub mgła smutku.Gdy weszliśmy do dormitorium,wszyscy byli dziwnie osowiali.Vicky się pożegnała i poszła do siebie.Ja równierz poszłem do siebie i niedługo potem zasnąłem niespokojnym snem.Nazajutrz nie było lekcji a mowa w sprawie śmierci Cedrika.Wszyscy ubrali się w szkolne szaty.Usiedliśmy z Vicky obok Hagrida któremu spłuwały po twarzy łzy tak wielkie jak małe kafle.Podeszłem do niego i powiedziałem
-Em...Yyyy Panie Profesorze
-Czego chcesz-warknął
-Noooo ja .... chusteczke profesorowi dać chciałem
-A no tak.Cholibka.Dziękuje Malfoy
Nienawidze jak się do mnie zwracają po nazwisku
-Proszę...
Usiadłem obok Vicky która chwyciła mnie za rękę.
-Cedrik Diggory.NIezwykle miły i utalentowany chłopak.Niestey Śmierć zabrała go zbyt wcześnie...Ministerstwo uznało że nie powienienem wam kto go zabił.Lord Voldemort to zrobił.Możecie mi wieżyć lub nie ale biegli potwierdzili że Cedrik zginął od zaklęcia niewybaczalnego Avada Kedavra.Nie ważne czego Cedrik nie zrobił co zrobił i czego nie zrobi.Proszę myślcie o nim ciepło gdy zawsze się o nim wspomni.- powiedział Dumbledor
Wszyscy wstali i poszli na dziedziniec bo właśnie dziś rozpoczeły się wakacje.Pożgnaliśmy się z Durmstagiem i Beauxbaton
Potem ruszyliśmy wraz z swoimi bagarzami do pociągu
Wspomnienia Draco Malfoya
Płeć- Mężczyzna Wiek 14 i powyżej Imię i Nazwisko- Draco Lucjusz Malfoy Wygląd-Przystojny,Wysoki Kolor oczu-PlatynowoSzary Kolor Włosów-Platynowy Blond Zainteresowania-Quiddith,Zaklęcia Niewerbalne,Magia Status krwii-Czysta Miejsca-Dwór Malfoy'ów,Hogwart Związki-Victoria Black Przynależość - Slytherin,Rody Malfoy i Black Rodzina - Victoria Black(żona)Scorpio Malfoy(syn),Lucjusz i Narcyza Malfoy Różdżka - 10 cali głóg włos jednorożca Dom - Slytherin Pseudonim - Tchórzofretka
wtorek, 5 maja 2015
piątek, 3 kwietnia 2015
Jak dokładnie wyglądał Bal Bożonarodzeniowy
A teraz opowiem jak naprawdę wyglądał Bal Bożonarodzeniowy.
No więc kiedy już wszyscy się przebraliśmy ( Ja+Vicky+Astoria+Crabble i Goyle) wyszliśmy z dormitorium w kierunku Wielkiej Sali.Wyglądał dość ładnie.Weszliśmy i odczekaliśmy chwilę.W tym momencie weszli nasi reprezentanci.Tak Fleur z Rogers'em Davies'em,Krum i Hermiona
Cedrik i Cho+ oraz (nadprogramowo haha) Potter i Padma Patil.Rozpoczęli taniec ale Potterowi nie szło hahahaha a potem po kolei można było dołączyć się do tańczących.Poszliśmy z Vicky.Gdy tańczyliśmy kątem oka zobaczyłem Astorie z Feltonem.A kij mu w oko-pomyślałem jak Moja kuzynka nie potrafi sobie znaleźć kogoś lepszego to jego sprawa.A tak to skończył się taniec, i chwilę później Vicky i jej ładna sukienka zamieniła się na rockową sukienkę.Nie za bardzo wiedziałem co kombinuje.Nim spostrzegłem że gdzieś zniknęła,na scenę weszły Fatalne Jędze.Ich wokalista zapowiedział że jest jedna nadprogramowa piosenka, i zaśpiewa ją jedna z najlepiej śpiewających czarownic jakie znali.Wszyscy byli lekko zdziwieni ale przysłuchali się i zamknęli( szeptali).Na scenę weszła... Vicky?!!Tak uśmiechnęła się tylko i kiedy muzyka rozbrzmiała zaczęła śpiewać ... Na Brodę Merlina piosenkę miłosną.Ale muszę przyznać iż nie lubię takich piosenek to cudnie śpiewała,ale to nie wszystko bo gdy śpiewała podeszła do mnie i przy całej szkole i naszych gościach pocałowała mnie!Myślałem że wszyscy się na mnie gapią a ona jakby miała to zupełnie w nosie śpiewała dalej
You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much
You're the fear, I don't care
'Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites
You can see the world you brought to life, to life
So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Fading in, fading out
On the edge of paradise
Only you can set my heart on fire, on fire
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do(like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Skończyła a jej występ został okrzyknięty najlepszym tego wieczoru.Po jej występie znowu się przebrała w sukienkę balową.Nawet Fatalne Jędze przyznały że ma talent.Później już zaczęli swój wielogodzinny występ.Fajnie było pogadaliśmy trochę z Krumem choć trochę trudno było go w niektórych momętach zrozumieć.Hermiona próbowała go nauczyć jak wymawiać poprawnie jej imię
-Hiermi-ją-nina
-Prawie dobrze Wiktorze
Tylko ja i Vicky chyba za uwarzyliśmy że próbuję nie wybuchnąć śmiechem.Znowu rozbrzmiała muzyka i poszliśmy na parkiet.Vicky dobrze się barwiła.Po paru piosenkach usiedliśmy niedaleko stołu Weasley'a i Pottera.Widać było że Padma jest wściekła.Ale w końcu Ronald Wesley to największa łamaga świata więc nie ma się co dziwić że nie tańczyli.Chwilę później gdy dosiadł się do nich Potter z Parvati dosiadła się do nich Hermiona.Słyszeliśmy z Victorią cała ich rozmowę
-Cześć!Gorąco co?Wiktor poszedł przynieść mi cos do picia.
*tu Ronald rzuca jej mordercze spojrzenie*
-Wiktor?To jeszcze cię nie poprosił żebyś mówiła mu Wiki?
Vicky spojrzała na mnie.Potem ponownie odwróciliśmy głowy w ich stronę.
-Co ci jest?-zapytała
-Jak sama się nie domyślasz-odpowiedział Ron jadowitym tonem,normalnie jak by mnie skopiował- to ja ci nie powiem
Hermiona z tego co zobaliśmy wytrzeszczyła na niego ślepia a potem spojrzała na Pottera który równierz wybałuszył oczy na Rona
-Ron co ci odbiło?
-On jest z Durmstrangu!-warknął Ron-Rywalizuje z Harrym!Przeciwko Hogwartowi!Wiesz co robisz?Bratasz się z wrogiem oto co robisz!
-Nie bądź głupi!Z wrogiem?A to dobre.A kto dostawał kręćka na jego widok?Kto marzył o jego autografie?Kto trzyma figurkę przy łóżku?
-Pewnie cię poprosił żebyś poszła z nim na bal kiedy siedzieliście w bibliotece?!
-Jakbyś zgadł!
-On jest uczniem Karkarowa nie?Wie z kim wciąż przebywasz...po prostu chcę wyciągnąć od ciebie informacje.
Hermiona wyglądała jakby Ron dał jej w twarz.Vicky szepnęła że mam tam iść i zabrać ją do naszego stołu.Po namowie podszedłem.Wtedy to Ron przeżucił swój gniew na mnie
-Czego tu chcesz Malfoy!
-Tak się składa że nic od ciebie rudzielcu!
Spojrzałem na Hermione i chyba od razu załapała o co chodzi.Wstała podeszła do mnie i wycedziła bo już płakała
-Ron jak ty wszystko potrafisz zepsuć!!Przed następnym balem poprostu mnie zaproś i nie w ostatniej chwili!!
Poklepałem ją lekko po plecach i pchnąłem lekko w stronę Vicky.Kiedy do niej dotarła rozpłakała się na dobre.Vicky ją jakoś przytuliła i pogładziła po włosach.Spojrzałem na Weasley'a i na Pottera i powiedziałem
-Widzisz Weasley!Co potrafisz narobić?!Na serio ty wszystko psujesz.NA SZCZĘŚCIE Hermiona i Ja pogodziliśmy się.Wiesz co jesteś żałosny żeby tak doprowadzić do płaczu dziewczynę!Żałosne.
Patrzył na mnie jak by nie miał odwagi nic powiedzieć.W końcu wydukał
-Co?Wy się przyjaźnicie????
-Jak widać głąbie.Gdyby nie Vicky.A narazie nie zbliżaj się do niej ,do mnie i do Vicky bo pożałujesz.A ty Potter szkoda słów.
I poszedłem do Vicky która ją pocieszała.W końcu przyszedł do nas Krum i powiedział
-Co się tu stać?
-Wiktorze weż proszę Hermionę do swojego stolika,daj coś do picia a potem potańczcie.To pomoże-powiedziała Vicky
Krum zdziwiony przystał na tą propozycję.Gdy poszli Vicky usiadła mi na kolanach westchneła i powiedziała z żalem
-Biedna dziewczyna.wszystko potrafi zepsuć.Ronald powinien sie czasem zastanowić,zanim zacznie byc zazdrosny o osobę która nie odwzajemnia tego co on do niej czuje.
-Yhym,chodz moja królowo idziemy na parkiet a potem do łóżka
-hihi
Poszliśmy na parkiet i przetańczylismy parę wolnych tańców ale i usuwaliśmy się z drogi gdyż Fred Weasley i Angelina tańczyli zbyt chaotycznie.No ale potem spojżelismy na zegar.Było dobre po północy.Wyszliśmy z sali razem z prof.McGonagall która była lekko zarumieniona na policzkach.Ciekawe-pomyślałem kiedy grzecznie poszliśmy w stronę lochów do swoich dormiotoriów.Pożeganaliśmy się i poszliśmy spać.
No więc kiedy już wszyscy się przebraliśmy ( Ja+Vicky+Astoria+Crabble i Goyle) wyszliśmy z dormitorium w kierunku Wielkiej Sali.Wyglądał dość ładnie.Weszliśmy i odczekaliśmy chwilę.W tym momencie weszli nasi reprezentanci.Tak Fleur z Rogers'em Davies'em,Krum i Hermiona
Cedrik i Cho+ oraz (nadprogramowo haha) Potter i Padma Patil.Rozpoczęli taniec ale Potterowi nie szło hahahaha a potem po kolei można było dołączyć się do tańczących.Poszliśmy z Vicky.Gdy tańczyliśmy kątem oka zobaczyłem Astorie z Feltonem.A kij mu w oko-pomyślałem jak Moja kuzynka nie potrafi sobie znaleźć kogoś lepszego to jego sprawa.A tak to skończył się taniec, i chwilę później Vicky i jej ładna sukienka zamieniła się na rockową sukienkę.Nie za bardzo wiedziałem co kombinuje.Nim spostrzegłem że gdzieś zniknęła,na scenę weszły Fatalne Jędze.Ich wokalista zapowiedział że jest jedna nadprogramowa piosenka, i zaśpiewa ją jedna z najlepiej śpiewających czarownic jakie znali.Wszyscy byli lekko zdziwieni ale przysłuchali się i zamknęli( szeptali).Na scenę weszła... Vicky?!!Tak uśmiechnęła się tylko i kiedy muzyka rozbrzmiała zaczęła śpiewać ... Na Brodę Merlina piosenkę miłosną.Ale muszę przyznać iż nie lubię takich piosenek to cudnie śpiewała,ale to nie wszystko bo gdy śpiewała podeszła do mnie i przy całej szkole i naszych gościach pocałowała mnie!Myślałem że wszyscy się na mnie gapią a ona jakby miała to zupełnie w nosie śpiewała dalej
You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much
You're the fear, I don't care
'Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites
You can see the world you brought to life, to life
So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Fading in, fading out
On the edge of paradise
Only you can set my heart on fire, on fire
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do(like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Skończyła a jej występ został okrzyknięty najlepszym tego wieczoru.Po jej występie znowu się przebrała w sukienkę balową.Nawet Fatalne Jędze przyznały że ma talent.Później już zaczęli swój wielogodzinny występ.Fajnie było pogadaliśmy trochę z Krumem choć trochę trudno było go w niektórych momętach zrozumieć.Hermiona próbowała go nauczyć jak wymawiać poprawnie jej imię
-Hiermi-ją-nina
-Prawie dobrze Wiktorze
Tylko ja i Vicky chyba za uwarzyliśmy że próbuję nie wybuchnąć śmiechem.Znowu rozbrzmiała muzyka i poszliśmy na parkiet.Vicky dobrze się barwiła.Po paru piosenkach usiedliśmy niedaleko stołu Weasley'a i Pottera.Widać było że Padma jest wściekła.Ale w końcu Ronald Wesley to największa łamaga świata więc nie ma się co dziwić że nie tańczyli.Chwilę później gdy dosiadł się do nich Potter z Parvati dosiadła się do nich Hermiona.Słyszeliśmy z Victorią cała ich rozmowę
-Cześć!Gorąco co?Wiktor poszedł przynieść mi cos do picia.
*tu Ronald rzuca jej mordercze spojrzenie*
-Wiktor?To jeszcze cię nie poprosił żebyś mówiła mu Wiki?
Vicky spojrzała na mnie.Potem ponownie odwróciliśmy głowy w ich stronę.
-Co ci jest?-zapytała
-Jak sama się nie domyślasz-odpowiedział Ron jadowitym tonem,normalnie jak by mnie skopiował- to ja ci nie powiem
Hermiona z tego co zobaliśmy wytrzeszczyła na niego ślepia a potem spojrzała na Pottera który równierz wybałuszył oczy na Rona
-Ron co ci odbiło?
-On jest z Durmstrangu!-warknął Ron-Rywalizuje z Harrym!Przeciwko Hogwartowi!Wiesz co robisz?Bratasz się z wrogiem oto co robisz!
-Nie bądź głupi!Z wrogiem?A to dobre.A kto dostawał kręćka na jego widok?Kto marzył o jego autografie?Kto trzyma figurkę przy łóżku?
-Pewnie cię poprosił żebyś poszła z nim na bal kiedy siedzieliście w bibliotece?!
-Jakbyś zgadł!
-On jest uczniem Karkarowa nie?Wie z kim wciąż przebywasz...po prostu chcę wyciągnąć od ciebie informacje.
Hermiona wyglądała jakby Ron dał jej w twarz.Vicky szepnęła że mam tam iść i zabrać ją do naszego stołu.Po namowie podszedłem.Wtedy to Ron przeżucił swój gniew na mnie
-Czego tu chcesz Malfoy!
-Tak się składa że nic od ciebie rudzielcu!
Spojrzałem na Hermione i chyba od razu załapała o co chodzi.Wstała podeszła do mnie i wycedziła bo już płakała
-Ron jak ty wszystko potrafisz zepsuć!!Przed następnym balem poprostu mnie zaproś i nie w ostatniej chwili!!
Poklepałem ją lekko po plecach i pchnąłem lekko w stronę Vicky.Kiedy do niej dotarła rozpłakała się na dobre.Vicky ją jakoś przytuliła i pogładziła po włosach.Spojrzałem na Weasley'a i na Pottera i powiedziałem
-Widzisz Weasley!Co potrafisz narobić?!Na serio ty wszystko psujesz.NA SZCZĘŚCIE Hermiona i Ja pogodziliśmy się.Wiesz co jesteś żałosny żeby tak doprowadzić do płaczu dziewczynę!Żałosne.
Patrzył na mnie jak by nie miał odwagi nic powiedzieć.W końcu wydukał
-Co?Wy się przyjaźnicie????
-Jak widać głąbie.Gdyby nie Vicky.A narazie nie zbliżaj się do niej ,do mnie i do Vicky bo pożałujesz.A ty Potter szkoda słów.
I poszedłem do Vicky która ją pocieszała.W końcu przyszedł do nas Krum i powiedział
-Co się tu stać?
-Wiktorze weż proszę Hermionę do swojego stolika,daj coś do picia a potem potańczcie.To pomoże-powiedziała Vicky
Krum zdziwiony przystał na tą propozycję.Gdy poszli Vicky usiadła mi na kolanach westchneła i powiedziała z żalem
-Biedna dziewczyna.wszystko potrafi zepsuć.Ronald powinien sie czasem zastanowić,zanim zacznie byc zazdrosny o osobę która nie odwzajemnia tego co on do niej czuje.
-Yhym,chodz moja królowo idziemy na parkiet a potem do łóżka
-hihi
Poszliśmy na parkiet i przetańczylismy parę wolnych tańców ale i usuwaliśmy się z drogi gdyż Fred Weasley i Angelina tańczyli zbyt chaotycznie.No ale potem spojżelismy na zegar.Było dobre po północy.Wyszliśmy z sali razem z prof.McGonagall która była lekko zarumieniona na policzkach.Ciekawe-pomyślałem kiedy grzecznie poszliśmy w stronę lochów do swoich dormiotoriów.Pożeganaliśmy się i poszliśmy spać.
poniedziałek, 30 marca 2015
Zmiana wyglądu
Było chyba sobotni wieczór więc o tej porze w salonie u nas w dormitorium niebyło nikogo oprócz mnie i Vicky.Była nerwowa, wyglądała jak neurotyczka,więc w końcu spytałem
-Co się dzieję
-No nic zaraz się dowiesz
Pomyślałem że to trochę dziwne ale nic nie mówiłem i patrzyłem jak Vicky wstaje i staje na przeciw biblioteczki.Powiedziała
-Musisz poznać prawdę,ale nie wściekaj się.Jeśli ci się nie spodobam to powiedz w prost dobrze?
-Dobrze,ale...
Nie skończyłem jeszcze zdania a od niej zaczeło bić światło.Zaświeciło mocniej i po chwili tam gdzie stała Vicky stała
brunetka o długich brążowych włosach,zielonych jak mech oczy, i ładnymi delikatnymi piegami.Odezwała się głosem Vicky
-I jak ci się podobam Draco
-Y eh what?
-Hym jak by to powiedzieć.Widzisz to ja.Poprostu mogę żyć w tak ale tylko troszkę sie zmieniłam tylko trochę tylko oczy i mam haha większą szopę na głowie
-Czemu nie mówiłaś wcześniej-byłem lekko zszokowany,ale to nadal Vicky a kocham ją i będę kochać bezwarunkowo.-Przecierz wiesz że kocham cię bezwarunkowo
-Naprawdę,wolę być w postaci tej którą zawsze miałam ale tą też lubię i czasami ale bardzo bardzo bardzo rzadko udaje mi się zmienić postać,więc nie zdziw się jak mnie zobaczysz w tej postaci
-E tam
Podszedłem do niej i chwyciłem ją w ramiona,poczułem gorąco i gdy otworzyłem oczy znowu trzymałem w ramionach Vicky w jej normalnej postaci.Śmiała się,a ja byłem zadowolony.Szczerze fajnie wyglądała w brązowych oczach.Czyli moja dziewczyna jest jeszcze metamorfagiem,fajnie.No ale co tam i tak ją kocham.Kij z tym czy jest śliczną blondynką czy śliczną brunetką
-Co się dzieję
-No nic zaraz się dowiesz
Pomyślałem że to trochę dziwne ale nic nie mówiłem i patrzyłem jak Vicky wstaje i staje na przeciw biblioteczki.Powiedziała
-Musisz poznać prawdę,ale nie wściekaj się.Jeśli ci się nie spodobam to powiedz w prost dobrze?
-Dobrze,ale...
Nie skończyłem jeszcze zdania a od niej zaczeło bić światło.Zaświeciło mocniej i po chwili tam gdzie stała Vicky stała
brunetka o długich brążowych włosach,zielonych jak mech oczy, i ładnymi delikatnymi piegami.Odezwała się głosem Vicky
-I jak ci się podobam Draco
-Y eh what?
-Hym jak by to powiedzieć.Widzisz to ja.Poprostu mogę żyć w tak ale tylko troszkę sie zmieniłam tylko trochę tylko oczy i mam haha większą szopę na głowie
-Czemu nie mówiłaś wcześniej-byłem lekko zszokowany,ale to nadal Vicky a kocham ją i będę kochać bezwarunkowo.-Przecierz wiesz że kocham cię bezwarunkowo
-Naprawdę,wolę być w postaci tej którą zawsze miałam ale tą też lubię i czasami ale bardzo bardzo bardzo rzadko udaje mi się zmienić postać,więc nie zdziw się jak mnie zobaczysz w tej postaci
-E tam
Podszedłem do niej i chwyciłem ją w ramiona,poczułem gorąco i gdy otworzyłem oczy znowu trzymałem w ramionach Vicky w jej normalnej postaci.Śmiała się,a ja byłem zadowolony.Szczerze fajnie wyglądała w brązowych oczach.Czyli moja dziewczyna jest jeszcze metamorfagiem,fajnie.No ale co tam i tak ją kocham.Kij z tym czy jest śliczną blondynką czy śliczną brunetką

niedziela, 29 marca 2015
Szalonooki Moody i fikuśna fretka
W sali wejściowej pełno już było uczniów spieszących się na kolację.Harry,Ron i Hermiona stanęli na końcu długiej kolejki i natychmiast usłyszeli dobrze im znany głos
-Weasley!Hej,Weasley!
Odwrócili się by zobaczyć Dracona,Victorie oraz Crabb'a i Goyle'a
najwyrażniej czymś rozradowanych.Chociaż patrząc na dziewczynę dla odmiany miała grymas na twarzy.
-Co?-zapytał krótko Ron
-Piszą o twoim tacie,Weasley!-rzekł Draco wymachując egzemplarzem ,,Proroka Codziennego".Mówił dostatecznie głośno więc wszyscy stłoczeni przed Wielką Salą go słyszeli.
-Trzymaj- krzyknął i rzucił mu gazetę.
KOLEJNE BŁĘDY
MINISTERSTWA MAGII
Wszystko wskazuje na to że kłopoty Ministerstwa Magii jeszcze się nie skończyły pisze nasz korespondent Rita Skeeter.A oto mamy do czynienia z nową aferą tym razem związaną z błazeńskimi wyczynami Arnolda Weasleya z Urzędu Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli
Ron przerwał czytanie i spojrzał nienawistnie w stronę Dracona który trzymał swoją dziewczynę za rękę i coś do nie szeptał.
-Widzisz Weasley,będziecie sławni...
Teraz zrobiło się cicho bo słuchała ich cała sala.Ron z wielkim trudem ponownie wrócił do lektury
Arnold Weasley którego dwa lata temu ukarano za posiadanie latającego auta wdał się w bijatykę z kilkoma mugolskimi stróżami prawa.Poszło o kilka bardzo agresywnych pojemników na śmieci.Wszystko wskazuje na to że pan Weasley chciał pomóc ,,Szalonookiemu''Moody'emu, wiekowemu eks-aurorowi którego ministerstwo odesłało na emeryturę kiedy nie był już w stanie odróżnić zwykłego uścisku dłoni a usiłowaniu morderstwa.Trudno się dziwić iż po przybyciu do pilnie strzeżonego domu Moody'ego pan Weasley stwierdził że pan Weasley stwierdził że Alastor znowu wszczął fałszywy alarm.Pan Weasley był zmuszony zmodyfikować pamięć kilku policjantów,zanim im uciekł ale odmówił odpowiedzi na pytanie ,,Proroka Codziennego'', dlaczego wplątał ministerstwo w tak kłopotliwą sytuację.
Rita Skeeter
-Widzisz Weasley,nawet zdjęcie dali.Nieźle co nie.Powiedz serio to jest twoja matka czy ktoś inny?Bo nie widać żeby to była ona
-Wypchaj się,Malfoy-powiedział Potter- Daj spokój Ron...
-Ach tak wybacz Potter jego nie wolno drażnić bo mnie jeszcze pobije haha-kpił Draco
Mimo iż próbował żeby ton głosu był zadziorny i wyzywający ale było słychać że jest zupełnie inny.
-Znasz swoją matkę Malfoy,prawda.Ma ciągle grymas na twarzy.Czy ona zawsze tak wygląda,czy może tylko wtedy kiedy ty jesteś w pobliżu?hahahhaha-zadrwił Potter
Blada twarz Dracona lekko poróżowiała.Vicky która dotad była zajęta rozmową z Luną Lovegood która stała za nią , odwróciła się na pięcie z bojową miną
-Nie waż się obrażać jego matki Harry!!!
-To niech nie otwiera swojej parszywej gęby,i radzę tobie to samo głupia krowo...
BANG!
Kilka osób wrzasnęło.Urok minął o cal Pottera.To Draco wściekły jak diabli że ktoś obraża jego matkę i dziewczynę próbował rzucić urok na Pottera.Nagle dało się słyszeć podobny odgłos i ryk który odbił się echem po całej sali wejściowej
-O NIE!CO TO ,TO NIE CHŁOPCZE!
Vicky odwróciła się na pięcie i reszta zrobiła to samo.Profesor Moody schodził kuśtykając po marmurowych schodach.Trzymał w ręku różdżkę a jej koniec wycelowany był w białą fretkę kulącą się na kamiennej posadzce w miejscu gdzie w którym stał Draco.
W sali wejściowej zaległa cisza.Wszyscy zamarli z przerażenia.
-Trafił cię Potter
-Nie,chybił.
Chwilę później Moody chuknął
-ZOSTAW TO!!
-Nie!Profesorze proszę go przetransmutować z powrotem!ON NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁ TYLKO MNIE OBRONIŁ TO WINA POTTERA-krzyczała zalana łzami Vicky
Ponownie sięgnęła ręką po fretkę która usiłowała czmychnąć w jej stronę.Moody pokuśtykał w stronę Vicky i fretki która zapiszczała przeraźliwie i rzuciła w kierunku ucieczki
-Ani mi się waż-ryknął Moody ponownie celując różdżką w fretkę która wyleciała w powietrze na jakieś dwadzieścia stóp i upadła z trzaskiem na posadzkę i po raz kolejny wzniosła się w powietrze.
-Ja ci dam-warknął Moody podczas gdy fretka podskakiwała coraz wyżej i wyżej piszcząc z bólu.Hermiona podbiegła do Vicky która teraz się do niej przytuliła i razem z Luną przerażone patrzyły to na Moody'iego to na fretkę.
-Profesorze Moody!-rozległ się przerażony głos
Profesor McGonagall schodziła po schodach z stosem książek.
-Co pan wyprawia
-Uczę-odparł Moody
-Czy to jest uczeń?
-Y w tej chwili to fretka
-Nie!-krzyknęła profesor McGonagall i wyciągnęła różdżkę.
W chwilę później trzasneło i pojawił się ponownie Draco rozgiągnienty jak długi na podłodze ale nieprzytomny.Jego prawie białe blond włosy rozsypały się wokół zarużowionej twarzy.Chwilę póżniej przebudził się a w oczach miał łzy bólui poniżenia ale głównie bólu.
Gdy Hermiona i Vicky pomogły mu wstać próbował powiedziec swoje nie odzowne w takich sytuacjach - Niech no tylko mój ojciec się dowie-ale Moody był szybszy
-Grozisz mi?!!-ryknął i już szedł w jego kierunku.Przerażony Draco uciekł na bok i już zmykał dolochów gdy Moody rzucił w jego stronę urok ale chybił.Vicky uciekła za nim.Draco zdążył jeszcze usłysześ krzyk Moddy'iego
-Jak ci powiem historyjki o twoim ojcu to ci wypadną te tlenione kudły.
Gdy dobiegł prawie do dormitorium Vicky go dogoniła i zaciągneła do Wielkiej Sali na kolację
-Weasley!Hej,Weasley!
Odwrócili się by zobaczyć Dracona,Victorie oraz Crabb'a i Goyle'a
najwyrażniej czymś rozradowanych.Chociaż patrząc na dziewczynę dla odmiany miała grymas na twarzy.
-Co?-zapytał krótko Ron
-Piszą o twoim tacie,Weasley!-rzekł Draco wymachując egzemplarzem ,,Proroka Codziennego".Mówił dostatecznie głośno więc wszyscy stłoczeni przed Wielką Salą go słyszeli.
-Trzymaj- krzyknął i rzucił mu gazetę.
KOLEJNE BŁĘDY
MINISTERSTWA MAGII
Wszystko wskazuje na to że kłopoty Ministerstwa Magii jeszcze się nie skończyły pisze nasz korespondent Rita Skeeter.A oto mamy do czynienia z nową aferą tym razem związaną z błazeńskimi wyczynami Arnolda Weasleya z Urzędu Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli
Ron przerwał czytanie i spojrzał nienawistnie w stronę Dracona który trzymał swoją dziewczynę za rękę i coś do nie szeptał.
-Widzisz Weasley,będziecie sławni...
Teraz zrobiło się cicho bo słuchała ich cała sala.Ron z wielkim trudem ponownie wrócił do lektury
Arnold Weasley którego dwa lata temu ukarano za posiadanie latającego auta wdał się w bijatykę z kilkoma mugolskimi stróżami prawa.Poszło o kilka bardzo agresywnych pojemników na śmieci.Wszystko wskazuje na to że pan Weasley chciał pomóc ,,Szalonookiemu''Moody'emu, wiekowemu eks-aurorowi którego ministerstwo odesłało na emeryturę kiedy nie był już w stanie odróżnić zwykłego uścisku dłoni a usiłowaniu morderstwa.Trudno się dziwić iż po przybyciu do pilnie strzeżonego domu Moody'ego pan Weasley stwierdził że pan Weasley stwierdził że Alastor znowu wszczął fałszywy alarm.Pan Weasley był zmuszony zmodyfikować pamięć kilku policjantów,zanim im uciekł ale odmówił odpowiedzi na pytanie ,,Proroka Codziennego'', dlaczego wplątał ministerstwo w tak kłopotliwą sytuację.
Rita Skeeter
-Widzisz Weasley,nawet zdjęcie dali.Nieźle co nie.Powiedz serio to jest twoja matka czy ktoś inny?Bo nie widać żeby to była ona
-Wypchaj się,Malfoy-powiedział Potter- Daj spokój Ron...
-Ach tak wybacz Potter jego nie wolno drażnić bo mnie jeszcze pobije haha-kpił Draco
Mimo iż próbował żeby ton głosu był zadziorny i wyzywający ale było słychać że jest zupełnie inny.
-Znasz swoją matkę Malfoy,prawda.Ma ciągle grymas na twarzy.Czy ona zawsze tak wygląda,czy może tylko wtedy kiedy ty jesteś w pobliżu?hahahhaha-zadrwił Potter
Blada twarz Dracona lekko poróżowiała.Vicky która dotad była zajęta rozmową z Luną Lovegood która stała za nią , odwróciła się na pięcie z bojową miną
-Nie waż się obrażać jego matki Harry!!!
-To niech nie otwiera swojej parszywej gęby,i radzę tobie to samo głupia krowo...
BANG!
Kilka osób wrzasnęło.Urok minął o cal Pottera.To Draco wściekły jak diabli że ktoś obraża jego matkę i dziewczynę próbował rzucić urok na Pottera.Nagle dało się słyszeć podobny odgłos i ryk który odbił się echem po całej sali wejściowej
-O NIE!CO TO ,TO NIE CHŁOPCZE!
Vicky odwróciła się na pięcie i reszta zrobiła to samo.Profesor Moody schodził kuśtykając po marmurowych schodach.Trzymał w ręku różdżkę a jej koniec wycelowany był w białą fretkę kulącą się na kamiennej posadzce w miejscu gdzie w którym stał Draco.
W sali wejściowej zaległa cisza.Wszyscy zamarli z przerażenia.
-Trafił cię Potter
-Nie,chybił.
Chwilę później Moody chuknął
-ZOSTAW TO!!
-Nie!Profesorze proszę go przetransmutować z powrotem!ON NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁ TYLKO MNIE OBRONIŁ TO WINA POTTERA-krzyczała zalana łzami Vicky
Ponownie sięgnęła ręką po fretkę która usiłowała czmychnąć w jej stronę.Moody pokuśtykał w stronę Vicky i fretki która zapiszczała przeraźliwie i rzuciła w kierunku ucieczki
-Ani mi się waż-ryknął Moody ponownie celując różdżką w fretkę która wyleciała w powietrze na jakieś dwadzieścia stóp i upadła z trzaskiem na posadzkę i po raz kolejny wzniosła się w powietrze.
-Ja ci dam-warknął Moody podczas gdy fretka podskakiwała coraz wyżej i wyżej piszcząc z bólu.Hermiona podbiegła do Vicky która teraz się do niej przytuliła i razem z Luną przerażone patrzyły to na Moody'iego to na fretkę.
-Profesorze Moody!-rozległ się przerażony głos
Profesor McGonagall schodziła po schodach z stosem książek.
-Co pan wyprawia
-Uczę-odparł Moody
-Czy to jest uczeń?
-Y w tej chwili to fretka
-Nie!-krzyknęła profesor McGonagall i wyciągnęła różdżkę.
W chwilę później trzasneło i pojawił się ponownie Draco rozgiągnienty jak długi na podłodze ale nieprzytomny.Jego prawie białe blond włosy rozsypały się wokół zarużowionej twarzy.Chwilę póżniej przebudził się a w oczach miał łzy bólui poniżenia ale głównie bólu.
Gdy Hermiona i Vicky pomogły mu wstać próbował powiedziec swoje nie odzowne w takich sytuacjach - Niech no tylko mój ojciec się dowie-ale Moody był szybszy
-Grozisz mi?!!-ryknął i już szedł w jego kierunku.Przerażony Draco uciekł na bok i już zmykał dolochów gdy Moody rzucił w jego stronę urok ale chybił.Vicky uciekła za nim.Draco zdążył jeszcze usłysześ krzyk Moddy'iego
-Jak ci powiem historyjki o twoim ojcu to ci wypadną te tlenione kudły.
Gdy dobiegł prawie do dormitorium Vicky go dogoniła i zaciągneła do Wielkiej Sali na kolację
Drugie zadanie Turnieju Trójmagicznego
Był chłodny poranek.Tym razem całą szkołą szliśmy ku jezioru bo rozpoczęło się 2 zadanie Turnieju.Ja ,Crabbe,Goyle,Astoria z Vicky już staliśmy na tak jakby ambonach w wodach jeziora.
-Hym ciekawe
-Co jest takie ciekawe-zapytałem się Vicky która patrzała w mętną wodę
-Wiesz siedziałam ostatnio w bibliotece z Hermioną i wdążłyśmy prze studiować co się czai w wodach w jeziorze
- I co tam się jeszcze haha czai w jeziorze oprócz starej kałamarnicy
-To nie tylko kałarmica.Tu żyją trytony i drozgotki
-Trytony?Co to trytony-zapytała Astoria
-Heeh, pójdę do Hermiony a wy ze mną i dam ci książkę o trytonach.Na pewno jeszcze ją ma...
-Jasne że ma,ty nie wiesz ile ta sz... ile ona czyta.To prymus Gryfonów
-Draco!
-No co?
-Ja ją bardzo lubię,bez względu na to czy jest szlamą czy nie!Może i ty ja niedługo polubisz bo ona jest moją przyjaciółką,i możesz to uszanować!?
-Tak przepraszam,nie krzycz tylko bo zaraz połowa ludzi będzie się gapić na nas
-Ty!
-Co?
-Jak ja cię nie znoszę czasami
-ahhhaahaha-wszyscy już się z niej śmiali.W końcu sama się uśmiechała i chwilę później słyCrough'a i wystrzał z armaty
Wszyscy zawodnicy byli już w wodzie.Sorry prawie wszyscy.Tylko Potter się krztusił i jeszcze nie wskoczył
-Wskakuj głupku do tej wody albo ci pomogę!-to Astoria się wydzierała na całe gardło
W końcu wskoczył.Po paru minutach z wody wyłoniła się Fleur.Vicky pobiegła na dół a ja i Astoria poszliśmy jej śladem.W końcu podeszła do nas z grymasem na twarzy.Na pytanie co się stało niechętnie od powiedziała
-Fleur nie dała sobie rady z drozgotkami,musiała zrezygnować i tym samym nie zaliczyła drugiego zadania.Musiała zostawić Gabrielle pod wodą.
-Aha no ale wróciła więc ktoś pewnie pomoże Gabrielle albo ją wyłowią
-O patrzcie wrócił Krum z HERMIONĄ???
Odwróciliśmy się z Vicky na wrzask Astorii.
-No a myślałaś że z kim.Z Potterem?
Vicky poszła do Hermiony.Chwilę rozmawiały i już miałem ochotę
dyskretnie ale usłyszałem jak mnie woła.Niechętnie podszedłem do niej i Hermiony.
-Taaak
-Słyszałam od Vicky że chcesz mnie przeprosić za te wszystkie upokorzenia w ciągu tych 4 lat.No więc słucham
-Yyyy no więc yyyy
-Tak?
-No ja przepraszam?
-W porządku,do zobaczenia Vicky
I odeszła do Weasley'a.Okej?-pomyślałem
-Fajnie że mnie podpuściłaś cwaniaro
-Yhym przy najmniej nie będziecie się kłócić w moim towarzystwie
-Jesteś wredna
-Wiem i wiesz co.
-Co i tak cie kocham
-Ja ciebie też
W końcu po trzech kwadransach wyłowiono Potter'a.Jak zwykle zaczęto go wychwalać.I jak zwykle wygrał.Gdy drugie zadanie się skończyło wróciliśmy do szkoły.Następnego dnia,dowiedzieliśmy się że za miesiąc jest Bal Bożonarodzeniowy.To znaczy Slytherin wiedział to od dobrych dwóch miesięcy wiec nie byliśmy wcale zdziwieni kiedy nam to oświadczono.Miesiąc później w wieczór wigilijny był bal.Vicky szła z mną,Astoria z tym tam swoim a chłopaki sami.Niedorajdy z nich.Noo ale fajnie było.Reprezentaci z tradycją otwierali bal.Potem cała reszta mogła dołączyć.Na szczęście ja i Vicky chodziliśmy na korki z tańców bo inaczej byśmy stali jak kołki w tłumie.Było dość pożno kiedy wracaliśmy do dormitorium.
-Hym ciekawe
-Co jest takie ciekawe-zapytałem się Vicky która patrzała w mętną wodę
-Wiesz siedziałam ostatnio w bibliotece z Hermioną i wdążłyśmy prze studiować co się czai w wodach w jeziorze
- I co tam się jeszcze haha czai w jeziorze oprócz starej kałamarnicy
-To nie tylko kałarmica.Tu żyją trytony i drozgotki
-Trytony?Co to trytony-zapytała Astoria
-Heeh, pójdę do Hermiony a wy ze mną i dam ci książkę o trytonach.Na pewno jeszcze ją ma...
-Jasne że ma,ty nie wiesz ile ta sz... ile ona czyta.To prymus Gryfonów
-Draco!
-No co?
-Ja ją bardzo lubię,bez względu na to czy jest szlamą czy nie!Może i ty ja niedługo polubisz bo ona jest moją przyjaciółką,i możesz to uszanować!?
-Tak przepraszam,nie krzycz tylko bo zaraz połowa ludzi będzie się gapić na nas
-Ty!
-Co?
-Jak ja cię nie znoszę czasami
-ahhhaahaha-wszyscy już się z niej śmiali.W końcu sama się uśmiechała i chwilę później słyCrough'a i wystrzał z armaty
Wszyscy zawodnicy byli już w wodzie.Sorry prawie wszyscy.Tylko Potter się krztusił i jeszcze nie wskoczył
-Wskakuj głupku do tej wody albo ci pomogę!-to Astoria się wydzierała na całe gardło
W końcu wskoczył.Po paru minutach z wody wyłoniła się Fleur.Vicky pobiegła na dół a ja i Astoria poszliśmy jej śladem.W końcu podeszła do nas z grymasem na twarzy.Na pytanie co się stało niechętnie od powiedziała
-Fleur nie dała sobie rady z drozgotkami,musiała zrezygnować i tym samym nie zaliczyła drugiego zadania.Musiała zostawić Gabrielle pod wodą.
-Aha no ale wróciła więc ktoś pewnie pomoże Gabrielle albo ją wyłowią
-O patrzcie wrócił Krum z HERMIONĄ???
Odwróciliśmy się z Vicky na wrzask Astorii.
-No a myślałaś że z kim.Z Potterem?
Vicky poszła do Hermiony.Chwilę rozmawiały i już miałem ochotę
dyskretnie ale usłyszałem jak mnie woła.Niechętnie podszedłem do niej i Hermiony.
-Taaak
-Słyszałam od Vicky że chcesz mnie przeprosić za te wszystkie upokorzenia w ciągu tych 4 lat.No więc słucham
-Yyyy no więc yyyy
-Tak?
-No ja przepraszam?
-W porządku,do zobaczenia Vicky
I odeszła do Weasley'a.Okej?-pomyślałem
-Fajnie że mnie podpuściłaś cwaniaro
-Yhym przy najmniej nie będziecie się kłócić w moim towarzystwie
-Jesteś wredna
-Wiem i wiesz co.
-Co i tak cie kocham
-Ja ciebie też
W końcu po trzech kwadransach wyłowiono Potter'a.Jak zwykle zaczęto go wychwalać.I jak zwykle wygrał.Gdy drugie zadanie się skończyło wróciliśmy do szkoły.Następnego dnia,dowiedzieliśmy się że za miesiąc jest Bal Bożonarodzeniowy.To znaczy Slytherin wiedział to od dobrych dwóch miesięcy wiec nie byliśmy wcale zdziwieni kiedy nam to oświadczono.Miesiąc później w wieczór wigilijny był bal.Vicky szła z mną,Astoria z tym tam swoim a chłopaki sami.Niedorajdy z nich.Noo ale fajnie było.Reprezentaci z tradycją otwierali bal.Potem cała reszta mogła dołączyć.Na szczęście ja i Vicky chodziliśmy na korki z tańców bo inaczej byśmy stali jak kołki w tłumie.Było dość pożno kiedy wracaliśmy do dormitorium.
niedziela, 15 marca 2015
Pierwsze Zadanie Turnieju Trójmagicznego !
Dziś rano po śniadaniu wszyscy zebrani poszli na arenę.Czyli tam gdzie potencjalnie mógł zginąć Potter.Ale dobra koniec z nim.Poszliśmy z Victorią do namiotu zawodników.Gdy weszliśmy podeszła do Cedrika.Pomyślałem co ona robi.Powiedziała głośno że wierzy że zdobędzie jajo i Hogwart zdobędzie dużo punktów.Też poddeszłem do Diggory'iego i życzyłem powodzenia.Potem ja podeszłem do Kruma a Vicky do Fleur która nerwowo skubała rękawy bluzy.Usłyszałem szept Hermiony do Potter'a.Ukryliśmy się z Vicky za kotarą i obserwowaliśmy jak nagle Hermiona rzuca się Potterowi na szyje.Nagle rozbłysło ostre światło i usłyszeliśmy skrzekliwy głos Rity Skeater
-och zakochani.Co za historia.Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jutro traficie na okładkę
-To namiot dla zawodników i ich przyjaciół.Nikt cię tu nie zapraszał
odezwał się Krum.Miał nieco dziwną minę.Rita lekko zarumieniła się na twarzy.Nie zdążyła nic powiedzieć bo do namiotu wpadł Dumledor i Crough z małą sakiewką.Próbowaliśmy z Vicky wyjść ale Dumledor nas za uwarzył
-Panie Malfoy,Panno Black .Co wy tu robicie.
-No ...no.... więc my ...bo ten... no....-zacząłem się tłumaczyć
-No więc my już już wychodzimy profesorze-wyjaśniła Vicky i wybiegła z namiotu a ja za nią.Pobiegliśmy na trybuny prubójąc dojrzeć Crabble,Goyale i Astorie.Za uwarzyłem blond czuprynę i wymachujące ręce więc pomyślałem że to ona.I nie myliłem się.Astoria wdała się w ,,żywiołową,, dyskusje z rudzielcem i szlamą.Krzyczała
-Jeszcze raz wspomnicie coś o Drakonie i Vicky to porzałujecie
-Astoria zostaw ich- powiedziała Vicky kładąc rękę na jej ramieniu
-Nie warto bo będzie gorzej.Draco powiedz jej coś...
Hermiona i Ron rozdziawili paszcze.Podniosłem ją i przeżuciłem przez ramię i usłyszałem jak Vicky przeprasza tą 2 i biegnie za nami.Astoria waliła pięściami w moje plecy i krzyczała że mam ją puścić.Ale zrobiłem to dopiero gdy dotarliśmy do swoich miejsc.Usiadła obok mnie z obrażoną miną a Victoria dopiero nas dogoniła i usiadła obok nas i zwieła mnie za rękę i powiedziała
-Przepraszam ale musiałam ich przeprosić
-W porządku ale po co miałaś ich przepraszać...
-tak należy.Ona znaczy Hermiona gdyby nie trzymała się z nimi nawet była by fajna ale nie po to ją przepraszałam.tak wypadało i tyle nie mam zamiaru więcej tego robić.
-Dobra dobra nie musisz się tłumaczyć.
-kocham cię - tak cicho szepneła że prawie nie usłyszałem tego
W tym momęcie usłyszeliśmy wytrzał armaty i na arene wszedł Diggory.Przez chwilę nic się nie działo ale po chwili wyłonił się jego smok.Szwedki Krótkopyski.Jest on koloru srebnoszarego a płonień wydobywający się z jego paszczy jest koloru niebieskiego.Diggory'remu trudno było zdobyć jajo.Potem wszedł za nim Wiktor Krum.Miał Chińskiego Ogniomiota.Jemu po paru minutach udało się zdobyć jajo.Wystarczyło zaklęcie Conjunctivitis a smok oślepł.Tym razem wszyscy zerwali się i krzyczeli z uciechy.Po nim na arene weszła Fleur.Miała Walijskiego Zielonego.Jej też łatwo było zdobyć jajo.Tylko Vicky była zdenerwowana.Jej włosy falowały.Oczy co chwile zmieniały barwe z zielonej na złotą.Gdy Fleur zdobyła jajo krzyczała chyba najgłośniej.Po tem na arene wszedł Potter.Wszyscy byliśmy ciekawi co tym razem wylosował Potter.Po chwili wyłonił się ...Rogogon Węgierski.Gdy dojrzał Pottera natychmiast go zaatakował.Szkoda że chybił.Ta sama sytuacja się powtórzyła z 3 razy.Potem Potter wsiadł na miotłe i odleciał gdzieś a za nim smok.Po dłuuugich minutach ciszy niestety Potter wrócił i zdobył jajo.Wszyscy z wyjątkiem Ślizgonów i Durmstrang'u wyli z szczęścia.Victoria zerwała się z miejsca i poleciała do namiotu zawodników.Pobiegłem za nią ale trudno było za nią nadążyć.Usłyszałem jednak francuski szczebiot Fleur i wiedziałem że żyje i to do niej Vicky poleciała.Poczekałem przed namiotem i pogadałem z Krum'em.Był wyrażnie zadowolony że zdobył jajo.Gdy moja cwaniara skończyła gadać,poszliśmy do szkoły.Poszliśmy do biblioteki.Vicky chciała uważyć eliksir miłosny.Zapytałem
-Po co ci eliksir miłosny.JA CI NIE WYSTARCZAM???
-To nie dla mnie głupku- Vicky śmiała się i podeszła by mnie pocałować.Gdy to zrobiła odpowiedziała
-Dla Astorii
Na cholerę jej eliksir miłosny?-pomyślałem
-Po taką cholere że za 3 miesiące będzie Bal Bożonarodzeniowy, i chciała zaprosić Toma Feltona z, jej rocznika jest u nas w Slytherinie.
-Tak kojarzę go.A nie mogłaby się poprostu go spytać?
-Nie ponieważ jak ona twierdzi że jej nie lubi
-Dobra nie rozumiem jej
-Haha bo jest dziewczyną
Poszła przez długie przesmyki między regałami i w końcu znalazła przepis.Wzięła książkę i wyszliśmy z biblioteki.Na następny dzień(sobota) poszliśmy ważyć eliksir do damskiej łazięki.Powiedziałem jej
-Oświeć mnie.Jakim cudem ważymy eliksir w damskiej łazięce w środku dnia.Nikt nas nie nakryję?
-Nie nikt tu od dawna nie w chodzi
-Czemu?
-Przez Martę.Jęczącą Martę
-To ją 52 lata temu zabił bazyliszek.Ale gdzie ona jest
-Nie wiem,poszła jęczyć do dormitorium Potter'a i Weasley'a.
-haha napewno
Po 2 godzinach eliksir był gotowy .Daliśmy go Astorii i poszliśmy do Hogsmede jak co weekend.Vicky poszła do księgarni a
potem wybraliśmy się do Pabu pod Trzema Miotłami.Gdy usiedliśmy w kącie zobaczyliśmy jak moja rodzona kuzynka całuje się z Feltonem w 2 kącie.Powiedziałem
-Ja wychodzę
-Nie będziesz tu siedział
-TO MOJA KUZYNKA
-A gdyśmy my się całowali to myślisz żeby wyszła.Nie więc siedź tu teraz
Wyszliśmy po pół godzinie i poszliśmy do szkoły
-och zakochani.Co za historia.Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jutro traficie na okładkę
-To namiot dla zawodników i ich przyjaciół.Nikt cię tu nie zapraszał
odezwał się Krum.Miał nieco dziwną minę.Rita lekko zarumieniła się na twarzy.Nie zdążyła nic powiedzieć bo do namiotu wpadł Dumledor i Crough z małą sakiewką.Próbowaliśmy z Vicky wyjść ale Dumledor nas za uwarzył
-Panie Malfoy,Panno Black .Co wy tu robicie.
-No ...no.... więc my ...bo ten... no....-zacząłem się tłumaczyć
-No więc my już już wychodzimy profesorze-wyjaśniła Vicky i wybiegła z namiotu a ja za nią.Pobiegliśmy na trybuny prubójąc dojrzeć Crabble,Goyale i Astorie.Za uwarzyłem blond czuprynę i wymachujące ręce więc pomyślałem że to ona.I nie myliłem się.Astoria wdała się w ,,żywiołową,, dyskusje z rudzielcem i szlamą.Krzyczała
-Jeszcze raz wspomnicie coś o Drakonie i Vicky to porzałujecie
-Astoria zostaw ich- powiedziała Vicky kładąc rękę na jej ramieniu
-Nie warto bo będzie gorzej.Draco powiedz jej coś...
Hermiona i Ron rozdziawili paszcze.Podniosłem ją i przeżuciłem przez ramię i usłyszałem jak Vicky przeprasza tą 2 i biegnie za nami.Astoria waliła pięściami w moje plecy i krzyczała że mam ją puścić.Ale zrobiłem to dopiero gdy dotarliśmy do swoich miejsc.Usiadła obok mnie z obrażoną miną a Victoria dopiero nas dogoniła i usiadła obok nas i zwieła mnie za rękę i powiedziała
-Przepraszam ale musiałam ich przeprosić
-W porządku ale po co miałaś ich przepraszać...
-tak należy.Ona znaczy Hermiona gdyby nie trzymała się z nimi nawet była by fajna ale nie po to ją przepraszałam.tak wypadało i tyle nie mam zamiaru więcej tego robić.
-Dobra dobra nie musisz się tłumaczyć.
-kocham cię - tak cicho szepneła że prawie nie usłyszałem tego
W tym momęcie usłyszeliśmy wytrzał armaty i na arene wszedł Diggory.Przez chwilę nic się nie działo ale po chwili wyłonił się jego smok.Szwedki Krótkopyski.Jest on koloru srebnoszarego a płonień wydobywający się z jego paszczy jest koloru niebieskiego.Diggory'remu trudno było zdobyć jajo.Potem wszedł za nim Wiktor Krum.Miał Chińskiego Ogniomiota.Jemu po paru minutach udało się zdobyć jajo.Wystarczyło zaklęcie Conjunctivitis a smok oślepł.Tym razem wszyscy zerwali się i krzyczeli z uciechy.Po nim na arene weszła Fleur.Miała Walijskiego Zielonego.Jej też łatwo było zdobyć jajo.Tylko Vicky była zdenerwowana.Jej włosy falowały.Oczy co chwile zmieniały barwe z zielonej na złotą.Gdy Fleur zdobyła jajo krzyczała chyba najgłośniej.Po tem na arene wszedł Potter.Wszyscy byliśmy ciekawi co tym razem wylosował Potter.Po chwili wyłonił się ...Rogogon Węgierski.Gdy dojrzał Pottera natychmiast go zaatakował.Szkoda że chybił.Ta sama sytuacja się powtórzyła z 3 razy.Potem Potter wsiadł na miotłe i odleciał gdzieś a za nim smok.Po dłuuugich minutach ciszy niestety Potter wrócił i zdobył jajo.Wszyscy z wyjątkiem Ślizgonów i Durmstrang'u wyli z szczęścia.Victoria zerwała się z miejsca i poleciała do namiotu zawodników.Pobiegłem za nią ale trudno było za nią nadążyć.Usłyszałem jednak francuski szczebiot Fleur i wiedziałem że żyje i to do niej Vicky poleciała.Poczekałem przed namiotem i pogadałem z Krum'em.Był wyrażnie zadowolony że zdobył jajo.Gdy moja cwaniara skończyła gadać,poszliśmy do szkoły.Poszliśmy do biblioteki.Vicky chciała uważyć eliksir miłosny.Zapytałem
-Po co ci eliksir miłosny.JA CI NIE WYSTARCZAM???
-To nie dla mnie głupku- Vicky śmiała się i podeszła by mnie pocałować.Gdy to zrobiła odpowiedziała
-Dla Astorii
Na cholerę jej eliksir miłosny?-pomyślałem
-Po taką cholere że za 3 miesiące będzie Bal Bożonarodzeniowy, i chciała zaprosić Toma Feltona z, jej rocznika jest u nas w Slytherinie.
-Tak kojarzę go.A nie mogłaby się poprostu go spytać?
-Nie ponieważ jak ona twierdzi że jej nie lubi
-Dobra nie rozumiem jej
-Haha bo jest dziewczyną
Poszła przez długie przesmyki między regałami i w końcu znalazła przepis.Wzięła książkę i wyszliśmy z biblioteki.Na następny dzień(sobota) poszliśmy ważyć eliksir do damskiej łazięki.Powiedziałem jej
-Oświeć mnie.Jakim cudem ważymy eliksir w damskiej łazięce w środku dnia.Nikt nas nie nakryję?
-Nie nikt tu od dawna nie w chodzi
-Czemu?
-Przez Martę.Jęczącą Martę
-To ją 52 lata temu zabił bazyliszek.Ale gdzie ona jest
-Nie wiem,poszła jęczyć do dormitorium Potter'a i Weasley'a.
-haha napewno
Po 2 godzinach eliksir był gotowy .Daliśmy go Astorii i poszliśmy do Hogsmede jak co weekend.Vicky poszła do księgarni a
potem wybraliśmy się do Pabu pod Trzema Miotłami.Gdy usiedliśmy w kącie zobaczyliśmy jak moja rodzona kuzynka całuje się z Feltonem w 2 kącie.Powiedziałem
-Ja wychodzę
-Nie będziesz tu siedział
-TO MOJA KUZYNKA
-A gdyśmy my się całowali to myślisz żeby wyszła.Nie więc siedź tu teraz
Wyszliśmy po pół godzinie i poszliśmy do szkoły
piątek, 13 marca 2015
Nie zbyt udany podryw Potter
Wstałem wcześnie rano.Ubrałem się i poszedłem z książką do salonu.Gdy zacząłem czytać jedną z moich ulubionych książek nagle czyjeś ręce zasłoniły mi oczy.Powiedziałem
-Jeśli nie jest to coś ważnego to zostaniesz mokrą plamą
-haha...Chyba nie kochany-usłyszałem roześmianą dziewczynę
-Vicky czytałem!cwaniaro...
-Jaką książkę
Gdy znów widziałem zobaczyłem jak Vicky siedzi na kanapie obok mnie z moją książką w ręce
-Tak Opowieści Feniksa,chyba nie lubisz cwaniaro?
-Nie wiem Draco wolę Dary Anioła nigdy tej nie czytałam
-Yhym
Pochyliłem się i pocałowałem ją.Nagle ktoś chrząknął.Odwróciłem głowę... i o zgrozo.To była moja młodsza kuzynka Astoria Black.Śmiała się w najlepsze więc powiedziałem
-Co cię śmieszy smarku?
- O Draco się zakochał.Nowość.Kuzynku ale ci przerwę, bo zaraz śniadanie i już powinniśmy się zbierać
-Fajnie ale i tak jesteś smarkiem
Znowu się śmiała.Co jest rzuciła na siebie Rictusempra'ę?
-Vicky dobry wybór.Bo gdybyś miała się spotykać no nie wiem na przykład z Potter'em to jak to mój kochany kuzyn określił została by z ciebie ,,morka plama'' cytując Drakusia hahah
-Dzięki ahahha
Gdy moja kochana kuzynka wyszła Vicky nie mogła się powstrzymać od śmiechu więc spytałem
-Co cię tak śmieszy??
-Drakuś hahah
-Ale śmieszne po prostu żart idealny
Wstałem zły jak diabli ale chwyciła mnie za rękaw szaty i powiedziała
-Przepraszam
-Yhym jasne
-Kocham cię
-Jasne
-Nie złość się na mnie i na nią ona tylko żartuje
-No nie wiem
Wspięła się na palce i pocałowała mnie więc mruknąłem że już się nie gniewam.Poszliśmy na śniadanie.Wszystko było dobrze do póki nie usłyszałem jak przed Wielką Salą Potter próbuję znowu poderwać Victorie
- Hej śliczna czy właśnie powiedziałaś Wingardium Lewiosa?Bo właśnie...-nie zdążył skończyć bo Vicky szybko powiedziała
-Wingardium Lewiosa!
Zabaczyliśmy Potter'a jak powieszony do góry nogami jakieś 3 metry nad ziemią krzyczy
-Cholera Victoria odstaw mnie na ziemie!
-Na pewno tego chcesz?
-TAK ODSTAW MNIE
-No skoro nalegasz
I w tym momencie Harry Potter efektownie upadł na podłogę przed Wielką Salą.Vicky podbiegła do mnie więc spytałem się czy coś jej jest a kiedy powiedziała że nie dopiero wtedy podeszliśmy do stołu Ślizgonów i usiedliśmy przy chłopakach i Pansy i Astorii które naśmiewały się z Pottera.Szczerze sam bym się pośmiał ale nie pozwalała mi myśl że to Victori się przyczepił akurat.Po 6 lekcji ( Transmutacja z profesor McGonagal) poszliśmy w 3 (Ja+Vicky+ Astoria(jest w drużynie na pozycji obrońcy)).Po skończonym treningu gdy wyszedłem z namiotu znowu byliśmy świadkami jak Potter się przystawia do Vicky.Na szczęście w nie szczęściu nie skutecznie mu to wychodzi.
-Cholera Vicky to musi być nielegalne tak dobrze wyglądać
-Cholera Potter to musi być nielegalne by używać ak kiepskich tekstów na podryw.
Astoria zapytała co znaczy to ,,ak''.Zdążyłem rzucić jej odpowiedź że Victoria jak się ją mocno zdenerwuję przechodzi na francuski.
Szybko podbiegłem z moją miotłą na przeciw Pottera który otwierał paszcze i ryknąłem tak mocno że wystraszyłem stado wróbli siedzących na pobliskiej sośnie
-POTTER!!!!!!!!!!!!!!!Zostaw ją w spokoju
-Bo co Malfoy.Może będziesz mi mówił co mam robić.Może jeszcze z nią jesteś
-Akurat zgadłes ciemna maso!!!!
-TY...TY
Nagle poczułem zmianę w powietrzu poczułem że pojawiło się zwierze obok.Odwróciłem głowę i zobaczyłem piękną srebną klacz która szarżowała na Pottera.Gdy ten uciekł dostatecznie daleko klacz wróciła galopem i pomyślałem że teraz na mnie się rzuci ale gdy była jakieś 3 metry od de mnie klacz zmieniła się w Victorie.Zapomniałem że jako wila potrafi się zmienić w konia lub wilka.Ale animagiem jeszcze nie jest.Podeszła do nas i powiedziała pierwsze co jej przeszło przez gardło
-Jak ja go nie nawidzę!!!
-My też kochana, kiedyś się odczepi.
Podeszła do mnie i wzieła mnie za rękę i powiedziała że nie idziemy na kolacje a do Fleur De La Cour.Spytałem po co mamy iść do niej.Powiedziała
-To moja kuzynka.Córka siostry mojej matki
-Nie wiedziałem
-To teaz wiesz mój rycerzu.A i powiem jej jeszcze że nie ma szczebiotać po farncusku bo jej nie zrozumiesz
-Dobrze cwaniaro
Poszliśmy w stronę biblioteki na 2 piętrze.Najperw usłyszałem a dopiero usłyszałem Fleur.Z tego co rozumiałem po francusku wiem tylko że Fleur De La Cour to po angielsku znaczy Kwiat z Dworu.Gdy podeszliśmy Fleur była z swoją młodszą siostrą Gabrielle.Przywitała się z nimi
-Gabrielle bounjour!Salut Fleur!
-Salut Victoire
-Fleur si vous pouvez paler anglais parce que Draco ne comvenait pas?
-bien sûr
Zroxumiałem że Vicky prosi oto żeby mówiła po angielsku bo nic nie zrozumiem i że odpowiedziała że oczywiście.
-Ahh Dracoo tu ti jesteś nowym chłopakiem Victorii.Czyż ni?
-Tak jestem.
-Wspanile ,Victoria napewnu będzie szczęśwa z tobą
-Tak tak Fleur, jesteś reprezentantką Beautbatons?
-Oszywiście ja mam skóńczune 17 lat a nie jak teń Potter czy jak on tam się zwie
-tak tak Potter,co jest pierwszym zdaniem Fleur- zapytałem
-Pojedynek ze la smok.Trzeba zdubyc złote jajo żeby wiedzieć co bydzie w nachtempnym zadaniu!
-Życzymy ci żebyś wygrała Fleur -powiedziała Vicky
-Dziękuję,idz na kolację kuzynko
-Nie nie mam ochoty .
-Dobrzę mu z Gabriell idziemy spać bo jutro 1 zadanie
-Dobranoc-powiedzieliśmy i poszliśmy do dormitorium.Powiedziałem Victorii
-Dobranoc cwaniaro
-Hah dobranoc..Drakuś haha
Poszedłem do swojego dormitorium i poszedłem sie wykąpać i poszedłem potem spać.Pomyślałem że Potter nie dożyje 2 zadania w Turnieju
A to zdjęcie moje i wiktrori(piegi)i 2 jej zdjęcie bez piegów Fleur(blondynka) i astori (bez piegów)
-Jeśli nie jest to coś ważnego to zostaniesz mokrą plamą
-haha...Chyba nie kochany-usłyszałem roześmianą dziewczynę
-Vicky czytałem!cwaniaro...
-Jaką książkę
Gdy znów widziałem zobaczyłem jak Vicky siedzi na kanapie obok mnie z moją książką w ręce
-Tak Opowieści Feniksa,chyba nie lubisz cwaniaro?
-Nie wiem Draco wolę Dary Anioła nigdy tej nie czytałam
-Yhym
Pochyliłem się i pocałowałem ją.Nagle ktoś chrząknął.Odwróciłem głowę... i o zgrozo.To była moja młodsza kuzynka Astoria Black.Śmiała się w najlepsze więc powiedziałem
-Co cię śmieszy smarku?
- O Draco się zakochał.Nowość.Kuzynku ale ci przerwę, bo zaraz śniadanie i już powinniśmy się zbierać
-Fajnie ale i tak jesteś smarkiem
Znowu się śmiała.Co jest rzuciła na siebie Rictusempra'ę?
-Vicky dobry wybór.Bo gdybyś miała się spotykać no nie wiem na przykład z Potter'em to jak to mój kochany kuzyn określił została by z ciebie ,,morka plama'' cytując Drakusia hahah
-Dzięki ahahha
Gdy moja kochana kuzynka wyszła Vicky nie mogła się powstrzymać od śmiechu więc spytałem
-Co cię tak śmieszy??
-Drakuś hahah
-Ale śmieszne po prostu żart idealny
Wstałem zły jak diabli ale chwyciła mnie za rękaw szaty i powiedziała
-Przepraszam
-Yhym jasne
-Kocham cię
-Jasne
-Nie złość się na mnie i na nią ona tylko żartuje
-No nie wiem
Wspięła się na palce i pocałowała mnie więc mruknąłem że już się nie gniewam.Poszliśmy na śniadanie.Wszystko było dobrze do póki nie usłyszałem jak przed Wielką Salą Potter próbuję znowu poderwać Victorie
- Hej śliczna czy właśnie powiedziałaś Wingardium Lewiosa?Bo właśnie...-nie zdążył skończyć bo Vicky szybko powiedziała
-Wingardium Lewiosa!
Zabaczyliśmy Potter'a jak powieszony do góry nogami jakieś 3 metry nad ziemią krzyczy
-Cholera Victoria odstaw mnie na ziemie!
-Na pewno tego chcesz?
-TAK ODSTAW MNIE
-No skoro nalegasz
I w tym momencie Harry Potter efektownie upadł na podłogę przed Wielką Salą.Vicky podbiegła do mnie więc spytałem się czy coś jej jest a kiedy powiedziała że nie dopiero wtedy podeszliśmy do stołu Ślizgonów i usiedliśmy przy chłopakach i Pansy i Astorii które naśmiewały się z Pottera.Szczerze sam bym się pośmiał ale nie pozwalała mi myśl że to Victori się przyczepił akurat.Po 6 lekcji ( Transmutacja z profesor McGonagal) poszliśmy w 3 (Ja+Vicky+ Astoria(jest w drużynie na pozycji obrońcy)).Po skończonym treningu gdy wyszedłem z namiotu znowu byliśmy świadkami jak Potter się przystawia do Vicky.Na szczęście w nie szczęściu nie skutecznie mu to wychodzi.
-Cholera Vicky to musi być nielegalne tak dobrze wyglądać
-Cholera Potter to musi być nielegalne by używać ak kiepskich tekstów na podryw.
Astoria zapytała co znaczy to ,,ak''.Zdążyłem rzucić jej odpowiedź że Victoria jak się ją mocno zdenerwuję przechodzi na francuski.
Szybko podbiegłem z moją miotłą na przeciw Pottera który otwierał paszcze i ryknąłem tak mocno że wystraszyłem stado wróbli siedzących na pobliskiej sośnie
-POTTER!!!!!!!!!!!!!!!Zostaw ją w spokoju
-Bo co Malfoy.Może będziesz mi mówił co mam robić.Może jeszcze z nią jesteś
-Akurat zgadłes ciemna maso!!!!
-TY...TY
Nagle poczułem zmianę w powietrzu poczułem że pojawiło się zwierze obok.Odwróciłem głowę i zobaczyłem piękną srebną klacz która szarżowała na Pottera.Gdy ten uciekł dostatecznie daleko klacz wróciła galopem i pomyślałem że teraz na mnie się rzuci ale gdy była jakieś 3 metry od de mnie klacz zmieniła się w Victorie.Zapomniałem że jako wila potrafi się zmienić w konia lub wilka.Ale animagiem jeszcze nie jest.Podeszła do nas i powiedziała pierwsze co jej przeszło przez gardło
-Jak ja go nie nawidzę!!!
-My też kochana, kiedyś się odczepi.
Podeszła do mnie i wzieła mnie za rękę i powiedziała że nie idziemy na kolacje a do Fleur De La Cour.Spytałem po co mamy iść do niej.Powiedziała
-To moja kuzynka.Córka siostry mojej matki
-Nie wiedziałem
-To teaz wiesz mój rycerzu.A i powiem jej jeszcze że nie ma szczebiotać po farncusku bo jej nie zrozumiesz
-Dobrze cwaniaro
Poszliśmy w stronę biblioteki na 2 piętrze.Najperw usłyszałem a dopiero usłyszałem Fleur.Z tego co rozumiałem po francusku wiem tylko że Fleur De La Cour to po angielsku znaczy Kwiat z Dworu.Gdy podeszliśmy Fleur była z swoją młodszą siostrą Gabrielle.Przywitała się z nimi
-Gabrielle bounjour!Salut Fleur!
-Salut Victoire
-Fleur si vous pouvez paler anglais parce que Draco ne comvenait pas?
-bien sûr
Zroxumiałem że Vicky prosi oto żeby mówiła po angielsku bo nic nie zrozumiem i że odpowiedziała że oczywiście.
-Ahh Dracoo tu ti jesteś nowym chłopakiem Victorii.Czyż ni?
-Tak jestem.
-Wspanile ,Victoria napewnu będzie szczęśwa z tobą
-Tak tak Fleur, jesteś reprezentantką Beautbatons?
-Oszywiście ja mam skóńczune 17 lat a nie jak teń Potter czy jak on tam się zwie
-tak tak Potter,co jest pierwszym zdaniem Fleur- zapytałem
-Pojedynek ze la smok.Trzeba zdubyc złote jajo żeby wiedzieć co bydzie w nachtempnym zadaniu!
-Życzymy ci żebyś wygrała Fleur -powiedziała Vicky
-Dziękuję,idz na kolację kuzynko
-Nie nie mam ochoty .
-Dobrzę mu z Gabriell idziemy spać bo jutro 1 zadanie
-Dobranoc-powiedzieliśmy i poszliśmy do dormitorium.Powiedziałem Victorii
-Dobranoc cwaniaro
-Hah dobranoc..Drakuś haha
Poszedłem do swojego dormitorium i poszedłem sie wykąpać i poszedłem potem spać.Pomyślałem że Potter nie dożyje 2 zadania w Turnieju
A to zdjęcie moje i wiktrori(piegi)i 2 jej zdjęcie bez piegów Fleur(blondynka) i astori (bez piegów)
Subskrybuj:
Posty (Atom)